Reprezentujemy polskiego przedsiębiorcę, któremu zagraniczny potentat zarzuca korzystanie z jego renomy i znaku towarowego, mimo, że polski przedsiębiorca uczynił bardzo dużo, aby wypracować własną markę i należycie odróżniać się na rynku od owego potentata. Polski przedsiębiorca początkowo wykonywał de facto rolę agenta na Polskę dla zagranicznego potentata i przysparzał mu licznych zleceń, jednak później działanie agenta zaczęło być odbierane negatywnie. W imieniu klienta odpowiadaliśmy na kolejne wezwania ze strony „giganta”, czyniliśmy kolejne ustępstwa i proponowaliśmy zawarcie ugody. Jako, że brak było adekwatnej reakcji – zdecydowaliśmy się … sami skierować sprawę do sądu, tzn. sprawę o ustalenie, że po stronie naszego klienta nie występują naruszenia. Nie jest tak, że podmiot posądzany o nielegalne praktyki musi czekać w nieskończoność aż podmiot zarzucający takie praktyki będzie łaskawy udzielić odpowiedzi czy odnieść się do sprawy. Nie trzeba godzić się na to, że ktoś trzyma nas w niepewności co do legalności naszych działań. W sprawie istniała wątpliwość co do jurysdykcji krajowej, ale dzięki występowaniu w sprawie po stronie firmy zagranicznej polskiego pełnomocnika – sprawa będzie podlegać rozpoznaniu w Polsce. Na grudzień został wyznaczony termin rozprawy w jednym z warszawskich sądów rejonowych. Sprawę prowadzą: radca prawny Michał Gniatkowski i aplikant radcowski Damian Ludwiniak.