Późna wiosna i początek lata to okres, w którym w większości gier zespołowych kończą się rozgrywki i zaczyna się przerwa między sezonami. Jest to również okres, w którym zazwyczaj związki sportowe przeprowadzają procedurę przyznawania licencji na kolejny sezon. Bada się wówczas czy dany klub spełnia określone warunki, zazwyczaj w następujących obszarach: finansów (np. brak nadmiernego zadłużenia), działalności sportowej (np. odpowiednia ilość zespołów zgłoszonych do rozgrywek) i infrastruktury (czy klub ma możliwość korzystania z obiektów sportowych o odpowiednim standardzie). Jest to okres wzmożonej pracy nie tylko dla członków związkowych komisji licencyjnych, ale i dla personelu klubów: dyrektorów finansowych, księgowych i prezesów. Często właśnie okres licencyjny jest okresem „prostowania” wielu spraw finansowych i organizacyjnych w klubach. Jest to również czas wyczekiwany przez wierzycieli klubów sportowych, bo wówczas kluby są bardziej skłonne do spłaty zadłużenia czy zawarcia ugód w przedmiocie spłaty zadłużenia.
Po latach, w którym proces licencyjny w niektórych sportach był swego rodzaju formalnością, a na niespełnienie kryteriów licencyjnych patrzono „przez palce”, aktualnie w większości związków sportowych do kryteriów tych przykłada się surowszą miarę. Nie uzyskanie licencji sportowej jest oczywiście tragedią dla klubu, a gdy mowa o klubach profesjonalnych – oznacza de facto niemożliwość prowadzenia działalności sportowej jako głównej działalności gospodarczej. Można to wówczas porównać do utraty zezwolenia na obrót piwem przez browar czy utraty koncesji na wydobywanie kopalin przez kopalnię. Również i w tym roku nie brak jest przypadków klubów, którym zajrzało w oczy widmo nie uzyskania licencji – w przypadku piłki nożnej głośno jest choćby o sytuacji Zawiszy Bydgoszcz. Z pespektywy prawnej ciekawym zagadnieniem jest charakter prawny licencji – czy jest ona zezwoleniem o charakterze administracyjnoprawnym czy raczej aktem prawa cywilnego? Zależy to oczywiście od tego jak określimy status związku sportowego (czy też polskiego związku sportowego) wydającego licencję. Niekiedy podejmowana jest dyskusja na temat tego czy polski związek sportowy należy traktować jako swego rodzaju organ administracji publicznej. Z racji wyłącznych uprawnień polskich związków sportowych, przyznanych im na mocy art. 13 ustawy o sporcie, twierdzenie takie jest mocno umotywowane. Jednoznacznej wskazówki co do prawnego charakteru decyzji o przyznaniu lub nie przyznaniu licencji sportowej przez polski związek sportowy nie przyniosła najbardziej znana sprawa sądowa dotyczącego tego tematu, a związana z nieprzyznaniem licencji ŁKS-owi Łódź przez PZPN (na sezon 2009/2010). Wydaje się celowe, aby ta kwestia została jednoznacznie przesądzona przez ustawodawcę (z jednoczesnym ustaleniem przy tym odpowiedniej ścieżki odwoławczej – zapewniającej uczciwe, ale i szybkie rozstrzygnięcie sprawy, której aktualnie nie zapewni ani sądownictwo administracyjne, ani cywilne).
Mimo, że powyższe rozważania poświęciłem licencjom dla klubów sportowych, to należy mieć na względzie, że na gruncie przepisów związkowych licencje sportowe mogą funkcjonować w odniesieniu nie tylko do klubów sportowych, ale i do osób fizycznych: pojedynczych zawodników (zwłaszcza w sportach indywidualnych), trenerów, sędziów, menedżerów (agentów), kierowników ds. bezpieczeństwa itp. Również i takie licencje powinny doczekać się regulacji ustawowej.
Michał Gniatkowski
radca prawny